niedziela, 6 listopada 2011

Tarta zmęczonej

Pomysł na tartę (a właściwie to quiche, ale to takie skomplikowane słowo) powstał, gdy dostaliśmy od mojego brata oscypka. Leżał on sobie w tej owej lodówce, leżał i brak było pomysłu, co z niego zrobić, choć Teżet, zaiste, wyrażał chęć pożarcia od razu, w kostkę pokrojonego (nie dałam). A ponieważ ostatnio będąc w Ikea kupiłam formę do tart z wyjmowanym dnem (wynalazek stulecia), to padło, że się tartę zrobi.

Minęło parę dni...

W końcu, przy okazji większych jedzeniowych zakupów, gdy już MUSIAŁAM usiąść i wymyślić obiady na następny tydzień (co wymaga przeglądania sterty książek kucharskich i molestowania Google'a głupimi pytaniami), z rozpędu, zainspirowana czymś, co mi mignęło w sieci, zapisałam na kartce parę składników i oto dzisiaj, po całym dniu mycia ogromnego okna balkonowego (a mieszkamy tylko przy najruchliwszej ulicy w mieście Łodzi) i jechania na koniec świata do galerii handlowej, po godzinie 18:00 wzięłam się za robienie tarty. Pardon, wzięliśmy się - Teżet pomagał.

Tarta z oscypkiem i warzywami zmęczonej Asty
cztery człowieki powinny się najeść, a jak bardzo głodni, to dwóch

na ciasto:
150 g zimnego masła
200 g mąki
duża szczypta soli (dla geeków - 1/2 łyżeczki)
łyżka lodowatej wody

na farsz:
żółta papryka pokrojona w okrągłe plastry
cukinia pokrojona w cienkie plasterki
czerwona cebula takoż w plastrach okrągłych
parę plastrów oscypka
parę plastrów sera brie
tymianek suszony lub świeży

na zalewę vel sos:
ok. 300 ml śmietany
3 jajka
sól, pieprz, gałka muszkatałowa

Przygotowanie jest kilkustopniowe. Najpierw klasyka ciasta kruchego - zimne masło siekamy (lub rozcieramy w dłoniach, ja tak robię, bo zagniatam w misce) z mąką, aż będzie miało formę kruszonki, dodajemy łyżkę lodowatej wody, szybko zagniatamy, formujemy w kulę i chowamy do lodówki na co najmniej 1/2 h.

W tym czasie kroimy na plasterki to, co winno być pokrojone i mieszamy w dzbanku składniki śmietanowo-jajecznego sosu.

Ciasto rozwałkowujemy aż będzie po 5 cm a każdej strony większe od formy do tarty, sprytnie przenosimy je do formy (sprytnie, czyli nawijając na wałek), dociskamy dno i brzegi, odcinamy nadmiar, jak wystaje poza naczynie. Dziabiemy w kilkunastu miejscach widelcem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st. na koło 10 minut (jak macie suchą fasolę, można ciasto przykryć pergaminem i wysypać ową fasolą - żeby nam nie urosło). Po tym czasie wyjmujemy ciasto i układamy warstwy, warstwy - najpierw cukinia, potem papryka, cebula, oscypek i brie. Zalewamy wszystko sosem, posypujemy tymiankiem (wg smaku - ja tam lubię dużo) i tarta wraca do pieca na kolejne 40 minut (tyle to trwa w moim mało wymyślnym gazowym piekarniku - w tych z termoobiegiem lub grzaniem góra-dół, myślę, że będzie się szybciej piekła - koło 20-25 minut). Smacznego.





Brak komentarzy: